Wiersze
Jak karabin
Noszę Cię przy sercu mocno trzymam
Pod powiekami obrazy czarne
Strach wyje nocą boję się zasnąć
Z kolejną bombą tracę nadziejęJeszcze się trzymam resztek domu
Bóg zamknął oczy nie słyszy płaczu
Jutro wykopię jamę w lesie
Wśród trzasku świeżych zgliszcz
Jak partyzant będę Cię broniłPan Tadeusz na śmietniku
(wiersz inspirowany fotografią Tadeusza Różewicza i „Opowiadaniem dydaktycznym”)
„poeta śmietników jest bliżej prawdy niż poeta chmur
śmietnik jest pełen życia niespodzianek”Po ulewie wyrzucaliśmy
dziecięcą ręką pisane litery
w szkolnym zeszyciesukienkę w grochy
pamięta chłopak z sąsiedztwapocztówki ślady naszych podróży
pokrył kurzpoplamiony stary kufer
tyle śmieci
mówią sąsiedzi
dorzucając filiżankę bez uchabez babci
nie smakuje z niej kawaPod kapeluszem Vincenta
Pod kapeluszem Vincenta
pędzel kołysze kłosy
Czarnych ptaków rozpacz
kołuje nad cyprysami
W płomieniach Słońca
siewca rzuca ziarna nadziei
Jeszcze kwitną słoneczniki
rozkwiecone jabłonie
gubią płatki
Zbierasz je na paletę
zaklinasz Gwiazdy
i złocisty Księżyc
wypływa w podróżPod znakiem polnej babki- pamięci Antka
Gorącym latem biegaliśmy po łące
zrywałeś stokrotki i maki
kwietny wianek nosiłam jak koronęTurlaliśmy dzieciństwo z górki
pachniało miętą i sianem
serca poziomek smakowały jak komuniaDorośliśmy znienacka
nasze drogi się rozeszły
Ty przeniosłeś się kilka pięter wyżej
ja zamieszkałam w innym domuTylko na fotografii trzymamy się za ręce
naszą łąkę zjadło osiedle
polną babką przykrywam ranę pamięci
tam ciągle wiatr plecie mi warkocze
spinki biedronek ulatują w nieboII nagroda w IV Ogólnopolskim Konkursie Literackim „Piękno Małopolski słowem opisane 2024” – Nowy Sącz
Matematycznie
o świcie
równanie życia
ma dwie niewiadome
Ciebie
i mnie
na jednej poduszceIII nagroda w II Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „O laur Adama 2024” Pińczów
Autystyczny kokon
Żyję w kokonie
Niebieska skorupka
Przepuszcza słońce
Mówię
Krzyczę
PłaczęMama nie rozumie
Otacza mnie
Niewidzialna nić
Uwolnij mnie
PrzytulNawet gdy drapię
Błagam o miłość
Nie odrzucaj
UratujJak jaskółka – Agnieszce K.
Nie wiem jak Tobie jest po tej stronie życia
Czy nowe stoi na półce obok starego
Dom ulepiony pod rodzinnym dachem
Miłością karmione pisklętaNowe miasto nawet niebo
Oswajane miejsca i ulice
Czy budzisz się szczęśliwa
Świtem bladym czy różowym
Parzysz dzień i układasz kawęIle schodów przebiegasz
Chlebów rozkrajasz znakiem krzyża
Nie wiem czy wiara w Tobie mocna jak serce
Na skrzydłach listów przylatuję do CiebiePrzed narodzinami
jeszcze Cię ciepłe morze kołysze
lęk żaden nie budzi nocą
jeszcze w mamusi kocyk wtulony
nie wiesz co ból i łzyjeszcze Cię chroni ściana brzucha
przed zgiełkiem i hałasem
usta czekają na pierwszy oddech
niewinny uśmiech rozkwitajutro odetną od pępowiny
a świat powita chłodem
rozkołysane pochwycą ręce
szczęśliwe i zachwyconeMascha Kaleko
Życie w ucieczkę zamienione
pod znakiem gwiazdy
szukam domu
czy jest na mapie miejsce
gdzie będąc sobą będę u siebieWszędzie tak obca
ciągle na walizkach
zamiast biletu
ściskam w ręce wiersz
wciąż zawierucha
przegania po świecie
ludzie odchodzą
cierniem po nich śmierćMascha Kaleko (1907-1975) niemiecka poetka żydowskiego pochodzenia, urodzona w Chrzanowie
Wędrowiec
Kiedy jesień rozszeleści się w Tobie
jarzębina spłonie rumieńcem
mgły nad ranem otulą Cię szalem
pójdziesz tam gdzie skoszonych zbóż wieńcew sadzie gruszom kłaniać się będziesz
przy kapliczce z Madonną pomilczysz
śliwie ulżysz co w polu brzemienna
a z księżycem noc całą przegadaszz bocianami na wiosnę powrócisz
pełen ciepła plecak przyniesiesz
Twoje oczy jak gwiazdy zapłoną
świeże ziarna miłości w świat rzucisz