Recenzje

Poezja, która się skrada

Na mój stół recenzencki trafił debiut książkowy Katarzyny Miarczyńskiej. W notce biograficznej przeczytałem: „Katarzyna Miarczyńska urodziła się złocistą jesienią 1973 roku i dlatego lubi zatapiać stopy w liściach i moknąć w deszczu”. Konsekwencje takiego romantycznego zachowania można znaleźć wewnątrz tomu Na kocich łapach, lecz twórczyni okazała się bardziej żarłoczna i skomplikowana, co właściwie zapowiadał sam tytuł.
Pragnę już na wstępie podkreślić oryginalny projekt typograficzny książki; na stronach parzystych umieszczono rysunki Iwony Wojnar-Kudaciak, obok, na nieparzystych – wiersze w ilości od jednego do pięciu, z których część została wydrukowana pod kątem, ukosem, obrócona o 90 stopni. Stronice literackie stały się czymś w rodzaju plansz z naklejonymi utworami. Z uwagi na brak paginacji dla oznaczenia lokalizacji cytatów podaję numer karty tekstowej (od 1 do 20, dalej K1-K20).
Początkowe liryki składają się na introdukcję genetyczną. W Życiorysie (K1) bohaterka mówi o sobie – maturzystce: „we mnie mieszkało / dziecko z pokoju na piętrze” (K1). Tekst można rozpatrywać jako zwykłe przypomnienie, choć czas przeszły czasownika „mieszkać” obraca się na naszych oczach w teraźniejszość. Budynek rodzinny podmiotu lirycznego posiadał „okna wychodzące / na śmietnik”, a wyrósł w środku „betonowej dżungli”. Brzydotę łagodzi nieco ptak: „kulawy wróbel / spija marzenia” (K1). Jest więc kilka wierszy mogących śmiało pretendować do miana obrazków rozsypującej się rzeczywistości. Interesująco, bo paradoksalnie brzmi Makatka (K4), gdzie autorka zastosowała leksykę zintensyfikowanego rozbicia w stosunku do drobiazgów z tytułowej tkaniny (dysonans: delikatna makatka – trzask niszczonej materii):

„połamały się płoty […]
kot okulał […]
rozbita miska […]
nic nie pozostało
oprócz drzewa
ze złamaną nogą” (K4).

Inwentaryzacja przedmiotów powinna również objąć spis z Choroby (K5):

„wyszczerbił się płot
drzwi wypaczyły
krzesłom wygięło nogi […]
coraz więcej […]
przewróconych kubków
rozbitych szklanek” (K5).

W jednym z utworów mamy „pijany dom”, gdzie „pustka / zielonym okiem / mruga” (K2). W ogóle wiwisekcja życia pod piórem i w analizie Katarzyny Miarczyńskiej na początku zbioru jest minorowa, szara, nawet wtedy, gdy narratorka wyznaje wartości humanistyczne: „wierzę w Ciebie człowieku – / rodzisz się w bólach / jesteś kruchy” (K3). Los homo sapiens wydaje się wypełniony strachem, dreszczami i brakiem oparcia. Krzyk zostaje bez odpowiedzi, jednostka gubi się wśród codziennych spraw toczonych przez obojętnych wobec siebie person, istot bladych, wyjałowionych z odruchów i współczucia.
Powyższy wizerunek poetyckiego świata Katarzyny Miarczyńskiej to tylko połowa prawdy. Większą część tomu wypełniają bowiem erotyki, buchające namiętnością, żarem: „A może to drapieżne / poszukiwanie siebie w tobie” (K11), „czasami widzę się / wchodzącą w Ciebie porankiem” (K12), „księżyce ciał zaszły za siebie” (K13). Poszczególne liryki zdradzają tajemnice alkowy, choć ta nie wydaje się specjalnie zabezpieczona przed wścibskim okiem..
Obszar fizycznej miłości wyznaczono precyzyjnie: „między linią ust / a czubkiem palców u nogi” (K7); w innym miejscu terytorium ograniczono perspektywą dolną: „od gąszczu włosów / po najczulszą stopę” (K17). Oczywiście, druga z interpretacji będzie widziała w tekście powiększenie areału sensualistycznego: od ust do włosów na głowie. Wolę jednak skojarzyć moje pierwsze odczytanie z metaforą „muszla pożądania” (K14). Dotyk (K8) wskazuje na pieszczoty, jakimi obdarowują się kochankowie, przy czym narrator zdaje się zmienić kompetencję dwupłciową, przyjmując optykę męską. Ciekawiej byłoby jednak odczytać Dotyk w kategorii auto-, samo-, upajania się własną fizycznością. W liryce miłosnej często pojawia się motyw przeniknięcia kobiety zapachem „Jego”, stanowiący znak oddania, swoisty Tatuaż (K9):

„Po tamtej nocy
nie mogę Cię zmyć
wszedłeś pod skórę
pumeks nie pomaga” (K9).

Dziewczyna nasącza się aktem fizycznej bliskości i słodką tyranią partnera:

„nie mogę uciec
od strzelistości Twoich palców
zachłannego języka
wciśniętego w muszlę ucha” (K13).

Pragnę zwrócić uwagę na tekst o incipcie ***(kontenery utyły od śmieci) (K3), rozwijający zasygnalizowany już wątek odpadów; przede wszystkim autorka wprowadza figurę kota (który „przytula się / do trzepaka”), zwłaszcza zaś „jednookiej lalki”. Te dwie formy istnienia zdają się odzwierciedlać stan emocjonalny i naturę podmiotu lirycznego, tym bardziej że: „lalka wciąż płacze / rozebrana ze złudzeń”. Tytułowy okolicznik sposobu „na kocich łapach” doczekał się wyjaśnienia w skradającej się femme fatale, pannie demonicznej. Podkreślmy, iż przez karty graficzne przechodzi postać półkobiety-półkota. Zresztą bohaterka ma zdolności kameleonowe, bywa nie tylko „jednoooką lalką”, kocicą, ale również jaszczurką uciekającą przed zalotnikiem i syreną wodzącą na pokuszenie. Tę wielopostaciowość ogłasza podmiot liryczny wprost: „Ja kobietą o wielu życiorysach” (K13). Zwierzęce konteksty po raz wtóry dowodzą, iż niewiasta jest poddana rygorom i obsesjom natury. Warto dodać, iż na stronicy sąsiadującej z kartą 11 znajduje się rysunek pokazujący zasłonkę (zapewne z łazienki), na której nabrzmiewają piersi. Z samej karty zaś wypiszmy komentarz a propos: „Po zachodzie / ubywamy z ciał / Szafa pełna skór / na tysiące okazji” (K11), a z miejsca dalszego dwuwers: „uniesiona pierś firanki / zapraszająco faluje” (K15).

Chcąc spiąć tę część analizy z początkową partią niniejszej recenzji, dodam, iż dochodzi też to rozpadu uczucia między partnerami:

„nasze cienie przestały się spotykać
tak blisko do nieznajomości […]
a serce tyka powieszone na ścianie” (K4).
Kobieta „spaliła wspomnienia / […]
Zabiła marzenia” (K3); współczesna Julia „nie wierzy w miłość” (K6).

Ten straceńczy gest musiał być wykonany przez osobę dotkniętą, zranioną, nie mającą siły na dalsze zmaganie się z fałszem i złem.
Polecam lekturę Na kocich łapach Katarzyny Miarczyńskiej. Liryki powoli, lecz stanowczo zakradają się do naszych myśli.

Arkadiusz Frania     (28 kwietnia 2008 Częstochowa)

Kobieta w podróży… Wciąż potrafi się dziwić i zachwycać. Absolwentka pedagogiki na WSP TWP w Warszawie i Podyplomowego Studium Logopedii i Glottodydaktyki w Katowicach. Obecnie pracuje w Przedszkolu Terapeutycznym z dziećmi autystycznymi. Autorka tomików „Na kocich łapach” (2007) oraz „Katarynki” (2016).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *